Ostatnio wybrałam się do
kina na film, który w ostatnim czasie wzbudza duże kontrowersje i odmienne
zdania, a mianowicie na: „Straszny film 5”. Głośno jest oczywiście o nowej
obsadzie, która mi do końca do gustu nie przypadła, a dlaczego? Ashley Tisdale,
która wcieliła się z główną bohaterkę – Jody, w ogóle mi do tej roli nie
pasowała. Na pewno jest to młoda i zdolna aktorka jednak moim zdaniem nie
nadaje się do tego typu filmów. A co do samej fabuły, dość przewidywalna i mało
ambitna (ale to chyba w jakim sensie urok tego filmu). Trzeba też spojrzeć na
stronę komediową. Oglądając go można się pośmiać – co na pewno jest
wyłącznym celem tego filmu, chociaż bardziej z jego głupoty. Przeczytałam
ostatnio, że jest to „szmira z komizmem” i całkowicie się z tym zgadzam. I ile jeszcze pierwsza i druga część, ewentualnie trzecia była w miarę zabawna to kontynuacje (4,5) po prostu się zniesmaczyły. Zresztą cóż się dziwić, gdy późniejsze części nastawione są przede wszystkim na zysk.
Wiele osób może powiedzieć: "Przecież to parodia. Czego się spodziewałaś?: Owszem, to jest parodia. Jednak parodie do które zazwyczaj oglądam przedstawiają drugie dno parodiowanego filmu, to jest natomiast coś co obśmiewa filmy, które na prawdę mają poziom m.in Czarny Łabędź czy Geneza Planety Małp.
Czy poleciłabym ten film? To trudne pytanie. Na pewno nie jest on dla osób,
które poszukują czegoś co można by nazwać hitem kinematografii. Dla osób, które
oczekują wyłącznie śmiechu i nie zwracają uwagi na „inteligencję” filmu jak
najbardziej.
Czy obejrzała bym go drugi raz? Jeśli miałabym takiego doła, że nic nie miało by sensu i twierdziłabym, że jestem najgłupszą osobą na świecie, to na 100 % tak. Chodziłoby mi szczególnie o to, by podnieść sobie samoocenę, stwierdzając, że należę to inteligentniejszego grona odbiorców. /Majka